Cóż, zapewne można pomyśleć, iż to jakiś potwór pojawił się w domu i to niekoniecznie z bajki, ale z jakiegoś horroru, gdy zobaczy się zamaskowaną w szarym okładzie twarz.
Ale to żaden potwór, to tylko głęboko oczyszczająca maseczka błotna do twarzy z minerałami z Morza Martwego firmy Avon.
Używam jej już chyba dwa-trzy lata, ale dopiero teraz podzielę się wrażeniami.
Dlaczego?
Uznajmy, że dlatego, iż zmieniło się opakowanie.
Do tej pory maseczka miała szarą tubkę:
A ta wygląda w nowym, dla mnie bardziej eleganckim i milszym dla oka, wydaniu:
Ale nie opakowanie jest tu najważniejsze!
Najważniejsze są efekty.
Biorąc pod uwagę fakt, iż maseczki używam od kilku lat (oczywiście sprawdzałam też inne produkty, szukałam czegoś innego, może lepszego? Ale wracałam do błotka z Morza Martwego), łatwo się domyślić, iż jestem zadowolona.
Powiem więcej, nawet bardzo jestem zadowolona z tej maseczki, a dokładnie to z jej działania. Maseczkę nakłada
się na uprzednio wymytą twarz,
pozostawia na 5-10 minut, a następnie zmywa.
Warto ją stosować da razy w tygodniu, gdyż wtedy efekty są
rzeczywiście widoczne i utrzymują się dłużej.
Jak działa? Oto zestawienie zalet i wad (też!):
PLUSY:
- głęboko i skutecznie oczyszcza skórę
- zamyka i zmniejsza widoczność porów
- usuwa martwy naskórek
- pomaga pozbyć się toksyn
- nie ma efektu ,,ściągania"
- skóra jest oczyszczona, ale też nawilżona i odżywiona
- twarz jest rozświetlona i gładka
- bardzo wydajna
MINUSY:
- po kilkakrotnym otwarciu pojemnika, wylot tuby jest nieco
zabrudzony, zasycha:
- zbyt długo trzymana na twarzy mocno zasycha, wtedy
trudno ją zmyć i ,,ściąga"
- dla niektórych to też może być minusem -
cena: ok. 30 zł za 75 ml
- dostępna tylko w sprzedaży bezpośredniej -
u konsultantek Avon
Cóż takiego w sobie ma maseczka, że tak zachwyca?
Oto skład (wg informacji producenta):
Aqua, Kaolin, Glycerin, Bentonite, Alkohol denat., Butylene
glycol, Talc, Dipropylene glycol, Stearyl alkohol, Behenyl
alcohol, Phenoxyethanol, Xantham gum, Glyceryl stearate,
Glyceryl distearate, Hydrated silica, Disodium EDTA,
Parfum, Stearic acid, Potassium stearate, Silt, Maris sal.
Rozpatrując wszelkie ,,za" i ,,przeciw", dochodzę do wniosku,
że jednak warto kupić i używać tej maseczki, gdyż efekty jej
działania zdecydowanie przewyższają ,,braki i minusy".
maseczka świetna ,ja z tego zestawu stosuję także peeling do ciała oraz krem do rąk ,które są również godne polecenia :)
OdpowiedzUsuńTakże korzystam z tej serii i jestem zadowolona. Zapraszam do mnie na bloga gdzie możemy znaleźć przydatne linki do konkursów i testów :) http://testerkabloggerka.blogspot.com
OdpowiedzUsuńOprócz maseczki stosuję też peeling, kiedyś miałam też krem. Rzeczywiście, mim nieciekawego wyglądu, efekty są naprawdę zadowalające :). A dzieci jak się cieszą, gdy mogą uciekać z krzykiem: ,,Tato, potwór przyszedł!!!!!!!!!!!:)
Usuń