dla milusińskich

poniedziałek, 9 lipca 2012

Dobry początek tygodnia...

         Poniedziałek do tej pory niezmiennie kojarzył mi się z Bohdanem Łazuką, wracającym ,,po szynie" tramwajowej w filmie ,,Nie lubię poniedziałku"... Bo jak można lubić dzień, gdy po weekendowym lenistwie trzeba o 6.00 zrywać się do pracy??? Ale od dzisiaj chyba nieco łaskawszym okiem spojrzę na ten znienawidzony dzionek...
         Ranek zaczął sie całkiem przyjemnie - zadzwonił kurier z DHL z zapytaniem, czy jestem w domu, bo ma dla mnie nagrodę i muszę potwierdzić odbiór. Cóż, z uszkodzoną nogą za daleko nie wyjdę, więc byłam gotowa do potwierdzenia:).
        Nieco zaskoczona, myślałam, że to z innego konkursu, ale okazało się, że otrzymałam wyróżnienie w akcji  ,,Zorganizowana mama".
         Zdziwienie było tym większe, że na liście zwycięzców czy wyróżnionych mnie nie ma. Ale nagrodę otrzymałam, pani z biura organizatora zadzwoniła i potwierdziła, że wszystko jest ok:)
Więcej szczegółów o akcji znajdziecie tutaj:
https://www.bebilon.pl/
         Na tej stronie często pojawiają się różne konkursy i akcje dla mam - warto spróbować!
    A ja na dzień dobry dostałam taki oto prezencik:):

Nagroda w konkursie ,,Zorganizowana mama"

                 Po południu kolejna niespodzianka - zupełnie bez przekonania zajrzałam na stronę:
https://www.facebook.com/ambasadaurodyopole/app_120205721406752 - jakiś czas temu brałam udział w konkursie, ogłoszenie wyników dzisiaj i... WYGRAŁAM oryginalny zegarek Maria Galland :):).
Konkurs był organizowany przez Ambasadę Urody Opole - już umówiłam sie na odbiór nagrody:) - jutro się pochwalę:)!!!
                  Dobry początek tygodnia potwierdził wieczór:).
  Dotarł pan kurier z ,,Siódemki" (uff... żeby nie psuć nastroju, nie będę pisała, jaki on jest ,,miły"...)
 i wręczył kolejną nagrodę:
Nagroda z konkursu Streetcom i Colgate ,,Ciesz się życiem"

Ale, ale...  Ta ostatnia to wygrana mojego męża:)
Nie przeszkadza mi to jednak w tym, żeby się pochwalić:)  - przecież mamy wspólne gospodarstwo domowe i w zasadzie to ja namawiam czasem męża, żeby też spróbował swoich sił w jakimś konkursie:).
Bo bywały dni, że w momencie, gdy go wołałam do pokoju, gdzie siedziałam przed komputerem, to wchodził i od razu pytał: ,,Co znowu wygrałaś???":).
     
        Pochwaliłam się i... zachęcam wszystkich do spróbowania swoich sił - czasem nie trzeba wiele,a radość  z wygranej wielka:)!

2 komentarze:

  1. Super świetny dzień. A z Bebilon miałam podobną sytuację :) pozdrawiam i zapraszam na moje 2 blogi.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ostatnio doszłam do wniosku, że im bardziej się staram, tym mniej mi wychodzi, a w konkursach, gdzie wydaje mi się, ze moja praca nie jest szczytem możliwości... zazwyczaj otrzymuję jakąś nagrodę:). Na blogi oczywiście zajrzę, a do mnie tez zapraszam częściej:). Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń